legenda miejsce 1
Dodane przez HKluczewska dnia Czerwiec 15 2011 19:40:58
O tym jak święty Jakub pomógł biednym


W czasach, kiedy Choszczno nazywało się jeszcze Arnswalde, za murami miasta wybudowano kościół pod wezwaniem świętego Jakuba. Stał on na szlaku pielgrzymek do Santiago de Compostella. Pątnicy, którzy pielgrzymowali do tego świętego miejsca w Hiszpanii lub do źródełka świętego Ottona z Bambergu, wstępowali do niego chętnie i powierzali Bogu swoje modlitwy. Wśród nich była uboga wdowa Zofia z Suliszewa. Niedawno zmarł jej mąż o imieniu Jakub, a ona pozostała sama z trojgiem nieletnich dzieci. Podli krewni wyrzucili ich z domu i zabrali cały dobytek. Razem ze swoim potomstwem nie znalazła nigdzie pomocy. Wierzyła, że tylko patron jej zmarłego męża – święty Jakub wyprosi jej łaskę u Boga i jej rodzina zacznie godną egzystencję. Nie stać jej było na wędrówkę aż do Hiszpanii, więc odbywała codziennie pielgrzymki do Choszczna. Modliła się przy relikwiarzu świętego. Pewnego razu, znużona zasnęła w kościele. Przyśnił jej się mąż, który oznajmił, że święty Jakub wysłuchał jej modlitw, a Zofia ma teraz powrócić do domu. Była noc, a droga do Suliszewa pełna niebezpieczeństw. Po obu jej stronach rósł ciemny las, w którym roiło się od dzikich zwierząt. Kobieta bała się też zbójców. Z duszą na ramieniu postanowiła jednak wrócić do rodzinnej wsi. Podróż trwała kilka godzin, świecił księżyc, a kobieta dodawała sobie otuchy szepcąc słowa modlitwy. Kiedy była już blisko wsi, usłyszała zza zakrętu tętent końskich kopyt. Przestraszona ukryła się za drzewem. Zobaczyła, że to jadą rycerze. Było ich kilkunastu. W pewnej chwili jeden z nich zauważył spłoszoną kobietę. Zatrzymał się i zapytał o Jakuba – mieszkańca Suliszewa. - Był tu jeden Jakub, ale on umarł dwa lata temu – odrzekła wdowa. Strapiony rycerz zapytał więc o jego rodzinę. - Pozostała po nim wdowa i trzech synów – dodała Zofia. -Prowadź mnie więc do nich! - wykrzyknął wielmoża. Kobieta posłusznie szła przed nim, aż do chatki nad jeziorem. Tam, po śmierci męża, zamieszkała z ich potomkami. Rycerz zorientował się,że to ona jest wdową po Jakubie, a w mizernym domostwie mieszkają ich dzieci. Powiedział jej, że jest rycerzem Arno von Goltz z Korytowa i wraz z towarzyszami wraca z Santiago de Compostella. Odbył on pielgrzymkę, bo zabił na wojnie innego rycerza. U grobu świętego usłyszał słowa: „Jedź do Jakuba z Suliszewa i pomóż mu. Nie zwlekaj, a wszystko zostanie Ci wybaczone”. Arno nie znał żadnego Jakuba z tej miejscowości, ale postanowił zastosować się do rady świętego. Wraz z towarzyszami szybko wrócił do ojczyzny. To, że podczas ciemnej nocy poznał na drodze wdowę po Jakubie, uznał za kolejne cudowne zrządzenie losu. - Pan Bóg głosem swojego świętego nakazał mi, abym pomógł Twojemu mężowi. Skoro on nie żyje, to zaopiekuję się wdową po nim i ich dziećmi – powiedział zaskoczonej Zofii. Rozprawił się z jej podłymi krewnymi, odebrał majątek Jakuba i ustanowił roczną rentę dla każdego z chłopców. Przysposobił ich do pomocy rycerzom. Wszyscy z nich, gdy osiągnęli pełnoletność, pożenili się z kobietami odpowiednimi dla ich stanu, a matka żyła otoczona wielkim szacunkiem w okolicy. Często też pielgrzymowała do świątyni świętego Jakuba w Choszcznie, aby poprzez modlitwę podziękować Opatrzności z łaskę. Arno von Goltz ufundował zaś votum za szczęśliwie odbytą pielgrzymkę do Hiszpanii i odpuszczenie grzechów. Ta pamiątkowa tablica znajdowała się w tym kościele aż do najazdu Szwedów, którzy kościół złupili i spalili. Skradli też wtedy relikwię świętego Jakuba. Do dziś przez Choszczno pielgrzymują pątnicy na częstochowską Jasną Górę. Idą zawsze pod koniec lipca. Przechodzą wtedy ulicą Wolności – tuz obok Sądu Rejonowego. To właśnie na fundamentach dawnej świątyni, po latach, wybudowano ten obiekt. Nocą, gdy jasnogórscy pątnicy odpoczywają w Choszcznie, można zobaczyć dziwne postacie. Bezszelestnie wychodzą one z drzwi sądu, zstępują po stopniach prowadzących na ulice Wolności i wsiadają na konie uwiązane w pobliżu dzisiejszej Miejskiej Biblioteki Publicznej. Jeźdźcy i zwierzęta rozpływają się potem w powietrzu. Za nimi idzie kobieta z trzema synami, która po chwili także znika. Wtajemniczeni wiedza, że to Zofia i jej synowie podążają drogą do Suliszewa za rycerzami, którzy wrócili właśnie z pielgrzymki do Santiago de Compostella.

Grzegorz Kalinowski