Recenzja
Dodane przez HKluczewska dnia PaĹşdziernik 23 2013 16:06:58
Marta Staniewska – uczestniczka comiesięcznych spotkań Dyskusyjnego Klubu Książki działającego w naszej bibliotece poleca „Intrygantki” E.-E. Schmitt’a:


„Wbrew temu, co zostało napisane na okładce książki, ja nie znalazłam w niej żądzy zemsty, ani szalejących namiętności. Nie wyczułam nienawiści i gniewu. Dla mnie to książka o samotności i lęku. Bezgraniczna ludzka samotność wewnętrzna i osamotnienie w codziennym życiu powodują zagubienie i bezsilność, a działania ludzi wydają się bez znaczenia.
Rozszerzona zawartść newsa
Czy spisek pięciu kobiet naprawdę miał na celu zemstę i zadośćuczynienie? Nie sądzę.
Był bardziej próbą pochwycenia własnych wspomnień i uczuć, dziś ulotnych jak pajęcze nici. Był rozpaczliwym zaklinaniem czasu, by powrócił łopot serca i motyle w brzuchu, wiara w spełnienie pragnień o idealnym życiu z idealnym mężczyzną. Cena-ból i upokorzenie-nie gra roli, tym bardziej, że mężczyzna okazał się po latach człowiekiem złamanym, przegranym i głęboko nieszczęśliwym, niezdolnym do miłości.
Samotność każdej z kobiet ma inny wymiar. To samotność w obliczu upływającego czasu, starości, przemijania urody, utraty wpływu na własne życie i na własną kobiecość. Taka samotność to lęk smutnych poranków i pustych wieczorów. To strach, że już się na nic nie czeka, bo wszystko zostało przeżyte.
Podobnych uczuć doświadcza profesor Freud, choć z punktu widzenia mężczyzny mają one inne zabarwienie. Wiara w rozum i naukę w obliczu ogromu zła wzbudza jedynie strach i poczucie bezsilności. W rozmowie z gościem ( a może naprawdę z Bogiem?) odżywają pragnienia i nadzieję, które zostały utracone. Tym bardziej boli samotność, lęk o ukochana córkę, los rodziny i konieczność wyjazdu z Wiednia. Choć sława profesora ułatwi ucieczkę, kosztem kłamstwa, podeptania własnej godności i poczucia sprawiedliwości, to nie pozwoli mu uratować siebie. Jak nieskończenie lekko byłoby uwierzyć w istnienie Boga i złożyć w jego ręce swoją samotność i strach. Na nic teorie psychoanalizy i psychoterapeutyczny warsztat, skoro nie mogę pomóc sobie.
W opowieści Dawida (czy rzeczywiście jest po tamtej stronie „smugi cienia”, czy tylko w szpitalu?) jest tylko kropla miłości, która przelewa naczynie cierpienia, bólu i osamotnienia. Czyżby życie nie dało mu nic więcej? Czyżby taki był dla niego boski plan? Przeżył życie „nie zdając sobie z tego sprawy”, a na jego końcu dręczy go nieukojone cierpienie . Nie ma nadziei, ani odkupienia.
Naprawdę diabeł wcale nie musi się wysilać, zsyłając zarazy, wojny, klęski, ani nawet myślicieli. Prawdziwe piekło rozgrywa się w ludzkich umysłach i sercach.


Powyższa recenzja została wyróżniona w konkursie organizowanym przez Instytut Książki